Wybiła Północ: czas na oczepiny

Redaktor Blog 0 komentarze/y

Jeśli marzycie o weselu na Śląsku stylizowanym na dawne czasy nie zapomnijcie o pewnej tradycji, która skrywa się pod nazwą oczepin. Kiedy wybije północ, czas zacząć zabawę! Tylko jak to wszystko zorganizować, aby pachniało przeszłością? O czym należy pamiętać? Jak powinna przebiegać cała ceremonia? Przede wszystkim nie zapominajmy o tym, że cała ceremonia kręci się wokół jednej sprawy, a mianowicie pozbawienia atrybutów ślubnych Panny Młodej i Pana Młodego. A wszystko w jednym celu – para musi przemienić się w najprawdziwszą żonę i najprawdziwszego męża.

Oczepiny po śląsku

Jeśli marzy Ci się, aby Twoje śląskie wesele nie było nim wyłącznie z nazwy, a żywym kultywowaniem spuścizny po przodkach, zorganizuj wszystko tak, jak to wyglądało za dawnych czasów.

Na terenie Górnego Śląska, kiedy wybijała północ wszyscy zacierali ręce, ponieważ mieli świadomość, że lada moment zacznie się dobra zabawa. Oczepiny, bo to o nich mowa, polegają na tym, aby odebrać atrybuty ślubne świeżo upieczonej Parze Młodej. Tylko jak to zrobić?

Otóż najpierw Pan Młody ma za zadanie zdjąć welon ukochanej kobiecie. Zdanie wydaje się banalnie proste, prawda? To mylne. Przeszkadzają mu bowiem w tym świadkowie. Mało tego, każdy z nich zaopatrzony jest w warzechę, czyli w drewnianą łyżkę stołową. A do czego ona jest im potrzebna? Oczywiście do niczego innego, jak do tego, aby walić nią po dłoniach Młodego, gdy ten próbuje zdjąć welon z głowy swojej wybranki. Po tym, tym jak już wreszcie udaje mu się tego dokonać, Panna Młoda staje się oficjalnie żoną, a na jej głowę wędruje czepek lub chustka.

Teraz czas na zabawę z inną osobą w roli głównej. Tym razem to Panna Młoda ma za zadanie zdjąć muszkę Panu Młodemu. Tutaj także nie jest tak słodko, a przynajmniej nie łatwo. Ponownie na scenę wkraczają świadkowie, którzy nie mają zamiaru ułatwić jej zadania. Delikatnie muskają ją różami, całują, a nawet łaskoczą, wszystko, byle tylko utrudnić wszystko. Z chwilą, gdy wypełnia zadanie, Młody staję się pełnoprawnym mężem.

Krótka historia oczepin

Już u ludów starożytnych znany był zwyczaj przykrywania głowy Pannie Młodej – Rzymianie używali do tego chusty, a Germanie opasek. Z biegiem czasu zaczęto używać czepców – niemiecki zwrot znaczył tyle, co „zaślubić”. Na dawnych ziemiach Polski nosił go wyłącznie mężatki. Po raz pierwszy pojawiał się na głowie kobiety podczas wesela, gdzie zajmował miejsce ślubnego wianka.

Jak podaje Hanna Szymanderska w książce „Śluby polskie. Tradycje, zwyczaje, przepisy” oczepiny (inne nazwy to: czepiny, oczepki, kapiny, okapany) to stary obrzęd Słowian, który polegał na tym, że wkładano po raz pierwszy mężatce czepiec.

Oczepiny miały miejsce tuż po uczcie i tańcach. Były najbardziej ważnym momentem domowych uroczystości weselnych, swego rodzaju rytuałem, który wprowadzał Pannę Młodą do grona mężatek. Co ciekawe, często kobiety przechowywały go aż do śmierci, a nawet wkładano go do trumny.

Z. Gloger podaje, że od momentu oczepin mężatka ni mogła chodzić z gołą głową, ponieważ uznawano to za nieprzyzwoite. Pisał tak: „Mężatka nie splatała nigdy włosów w warkocze, ale podcięte kędziory zawijała białym rąbkiem i stąd wzięła odwiedzą w Polsce nazwę białogłowy”.

Dziś zbieramy na prezenty, dawniej na czepek. A wszystko po to, aby zapewnić jak najlepszy start Młodej Parze w życie. Goście więc obdarowywali młodych czym, kto mógł. Wśród darów pojawiały się pieniądze, ale i mąka, jajka, chleb czy zboże. Całemu obrzędowi towarzyszyły także pieśni, przyśpiewki, w których dawano aluzje do konsumpcji świeżo zawartego małżeństwa czy utraty dziewictwa.

Bibliografia:

„Śluby polskie. Tradycje, zwyczaje, przepisy”, Hanna Szymanderska, wyd. Świat Książki, Warszawa 2008.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *